Dla wielu osób, gry wykorzystujące kostki, kojarzą się z prehistorią gier planszowych. W czasach, gdy powstają coraz to nowe mechaniki, kostka uważana jest za przestarzały element gier wprowadzający niekontrolowaną losowość. W ostatnich latach powstaje coraz więcej gier, które udowadniają, że mądrze wykorzystane, pozwalają stworzyć dobrą planszówkę. Dziś, chciałbym przedstawić jeden z takich tytułów, w jego cyfrowej odsłonie: Stone Age.
Grę Stone Age testowałem na urządzeniu iPad Air, którego test możecie znaleźć na stronie tabletManiaKa.
Skrótem, czyli wideorecenzja Stone Age
Późna prehistoria
Jeżeli na historię gry Stone Age, spojrzymy przez pryzmat czasu, jaki dzieli nas od opisywanych w grze wydarzeń, mamy do czynienia z tytułem, który zaledwie chwile temu ujrzał światło dzienne. Gdy zmienimy punkt odniesienia i będziemy spoglądali na dzieło Michaela Tummelhofera, uznając za punkt odniesienia rynek gier planszowych i aplikacji mobilnych, okaże się, że jest to tytuł niemłody.
Stone Age to gra planszowa, która swoją premierę miała w 2008 roku. Gracze nie przeszli obojętnie obok tego tytułu, czego dowodem są nominacje (m.in. do prestiżowej nagrody Spiel des Jahres, czeskiej Hra Roku) oraz zdobyte nagrody, a także fakt, iż została wydana w kilkunastu językach i utrzymuje miejsce w pierwszej pięćdziesiątce najlepszych gier serwisu Board Game Geek, pomimo sześciu lat, które minęły od premiery.
Na premierę cyfrowej wersji planszówki, gracze musieli czekać cztery lata. 12 grudnia 2012 roku, Campfire Creation oddało w ręce graczy aplikacje na iPhona, a następnie uniwersalną na urządzenia z systemem iOS. Trzy lata, to w wystarczający czas, by słuch o e-planszówce zaginął, niczym ślady po przodkach z epoki kamienia….
Archeologia
Znamy już nieco historii gry i aplikacji Stone Age. Warto zatem poświęcić kilka zdań na przedstawienie świata, w który przenosi nas gra.
W grze Michaela Tummelhofera, wcielamy się….. Pozwólcie, że zanim przejdę do opisu zasad przedstawię jeszcze jedną historię. Wymieniłem nazwisko Tummelhofer. Otóż tak naprawdę, twórca gry jest Bernd Brunnhofer (autor gry Saint Petersburg), a Michael Tummelhofer to pseudonim nawiązujący jeszcze do dwóch osób: Michaela Bruinsma oraz Jay’a Tummelsona. W ten sposób chciał podziękować za współpracę z wymienionymi partnerami biznesowymi.
Jak już zacząłem pisać, w grze Michaela Tummelhofera, gracze wcielają się w przywódców plemienia w epoce kamienia. A każda z epok stawia przed ludźmi pewne wyzwania. W Stone Age, codzienność kręci się w okół tych samych czynności. Wysyłamy swoich ludzi do rożnych prac, ci przynoszą nam zdobyte dobra, a na końcu musimy zadbać, by nikt nie chodził głodny. I tak przez kilkadziesiąt tur, po to, by zdobyć jak najwięcej punktów zwycięstwa….. Na razie brzmi bardzo banalnie, ale tak nie jest.
Stone Age zasłynęło z ciekawego połączenia trzech mechanik: tzw. worker placement, użycia kostek i zbierania setów kart.
Swoich współplemieńców wysyłać możemy do różnych miejsc w wiosce i poza nią. W obrębie osady, są trzy lokacje. Chata, która pozwoli nam powiększyć liczebność plemienia, pole, dzięki któremu zyskujemy stały dostęp do żywności oraz narzędziownia dająca nam narzędzia przydatne poza wioską. A tam czekają kolejne wyzwania. Możemy ruszyć na polowanie albo udać się po surowce (drewno, glinę, kamień i złoto). Surowce pozwolą na budować nowe chaty lub pozyskać karty cywilizacji. Istnieją także ograniczenia dotyczące liczby osób w danej lokacji, co determinuje zarówno dana lokacja jak i to, ilu graczy zasiada do rozgrywki. Tak w skrócie wyglądają założenia mechaniki worker placement wykorzystanej w grze. Wspomniałem jednak jeszcze o kostkach….
Kolejna historia związana ze Stone Age dotyczy właśnie kostek. Otóż kilka lat temu, zaczynając przygodę z nowoczesnymi grami planszowymi, byłem zachwycony tym, że tytuły które trafiały w moje ręce ich nie posiadały. Uważałem je za zbędny czynnik losowy, trudny do okiełznania i niewiele wnoszący do rozgrywki. Było tak do momentu, gdy nie zetknąłem się ze Stone Age (a później innymi bardzo ciekawymi tytułami wykorzystujących te sześciany). Co mnie urzekło w „prehistorycznych” kostkach? Prosty rachunek prawdopodobieństwa!
W Stone Age, każdy surowiec ma przypisaną swoją wartość. Najniższą ma żywność: by otrzymać jeden żeton, wystarczą dwa oczka na kostkach. Na drewno musimy już wydać trzy, cegłę cztery itd. Zatem chcąc mieć pewność, że zdobędziemy jedno drewno, wystarczy wysłać do lasu trzech ludzi (najgorszy wariant rzutu kostką to 3×1 oczko). To jeszcze nie koniec. W trakcie rozgrywki możemy pozyskiwać narzędzia, pozwalające na modyfikowanie wyniku rzutu kośćmi.
W praktyce zawsze będzie nam czegoś brakowało. Czasem żywności, innym razem surowców, by wybudować nowy budynek, jeszcze innym razem będziemy chcieli zdobyć jedną z kart cywilizacji. Choć decyzje w grze nie są trudne, to cały czas skupiamy się na tym co przyniesie nam więcej korzyści, gdzie wysłać ludzi, czy zatrzymać surowce na później, czy od razu je zamienić na budynek lub kartę cywilizacji, którą drogę rozwoju wybrać.
Właśnie budynki i karty cywilizacji są głównymi elementami, dzięki którym zdobywamy punkty. Wartość budynku jest równa wartości surowców, potrzebnych do ich zdobycia. Karty cywilizacji mają nieco bardziej złożone działanie. Zdobywając je zyskujemy bonus natychmiastowy (punkty, surowce, dodatkowe narzędzia itp.) oraz bonus, który podliczamy na koniec gry. Może on być uzależniony od rozwoju rolnictwa, liczby posiadanych budynków, czy wielkością plemienia.
Trzeba przyznać, że na planszy wszystko to tworzy bardzo sprawny i dający wiele satysfakcji mechanizm.
iPad jaskiniowca
Stone Age to gra, którą od kilku lat systematycznie uwalniam z pudła. Dlatego do cyfrowej wersji sięgałem z nieukrywaną radością i oczekiwałem po niej wiele.
Pobierając aplikację, miałem duże obawy odnośnie oprawy graficznej. To, co otrzymujemy w pudełku z grą, jest prawdziwym planszowymi dziełem sztuki. Poczynając od dużej planszy głównej, na której wszystkie rejony zostały w przemyślany sposób rozmieszczone i oznaczone, po skórzany kubek do kości, którego choć nie musiałoby być, to jest swoistą wisienką na torcie. Tworząc przepiękne ilustracje, Michael Menzel, nie zatracił tego, co najważniejsze: czytelności plansz i kart.
Aplikacja nie korzysta z oryginalnych grafik. Ze względu na rozmiary ekranów konieczne było także przebudowanie planszy i rozmieszczenie wszystkich pół w inny sposób. A że najbardziej lubimy to, co już znamy, do zmiany podchodziłem sceptycznie. Na szczęście, po kilku minutowej styczności z tutorialem, wiedziałem, że także z cyfrową wersją gry się zaprzyjaźnię.
Do tutorialu mam jednak małe zastrzeżenia. Choć w jasny sposób wprowadza nas on w zasady, to nie tłumaczy pewnych detali, które mają znaczenie w czasie rozgrywki. Np. jednym z dwóch warunków końca gry, jest wyczerpanie się któregoś ze stosów budynków. Dlatego ważna jest możliwość ciągłego śledzenia liczby kafli w stosie. Ich liczba widoczna jest po ich prawej stronie i wyrażona jest w tabliczkach stojących przy ścianie. Możemy także podejrzeć ile surowców, kart i budynków mają przeciwnicy. Szkoda, ze tutorial o tym nie wspomina, bo to detale ułatwiające ocenę sytuacji na ekranie i pomagające świadomie grać.
Gra jest praktycznie niezależna językowo, jednak jeżeli mielibyście problem z poznaniem reguł poprzez tutorial, który jak i cała aplikacja jest w języku angielskim oraz niemieckim, możecie skorzystać z dostępnej w sieci polskiej instrukcji planszówki. Poznacie dzięki temu zasady, które bez problemu przeniesiecie na aplikacje.
Do wyboru mamy możliwość rozgrywki solo (4 poziomy AI) oraz multiplayer, w trybie asynchronicznych, wspierany przez Games Center lub trybie pas and play. Na najwyższym poziomie trudności, gra wymaga sporo kombinowania i na pewno nie szybko nam się znudzi.
Worker placement, to ciągłe przemieszczanie współplemieńców do wybranych obszarów gry. W aplikacji możemy robić to w dwojaki sposób. Po pierwsze, przeciągając postać do danego miejsca. Drugi sposób to kliknięcie na wybrane pole ekranu, po czym ukaże się nam opis miejsca z możliwością wybrania akcji postawienia swojego „robotnika”. Danie graczowi wyboru jest dobrym rozwiązaniem. Na ekranie iPhona przeciąganie palcem postaci jest pewnie wygodne, na ekranie iPada już mniej.
Oceniając oprawę graficzną, animację i muzykę trzeba przyznać, że wszystko tworzy bardzo przyjemną w odbiorze całość. Owszem, miłośnikom planszowej wersji może brakować grafik Michaela Menzla i wspomnianego kubka na kostki, ale Stone Age na ekranie prezentuje się naprawdę ładnie a rozmieszczenie obszarów gry zostało dobrze przemyślane.
Reguły gry zaadaptowano w niemal niezmienionej formie. Jedyna modyfikacja dotyczy informacji zawartych na zdobytych kartach cywilizacji, w cyfrowej wersji symbolizowanych przez łodzie podpływające do brzegu. W planszówce są one zakryte, co niejednokrotnie daje efekt sporego zaskoczenia przy końcowym podliczaniu punktów. W aplikacji możemy zobaczyć ilu rolników czy szamanów mamy w kartach lub jakie rodzaje sztuki już posiadamy. Dla trybu multiplayer jest to uzasadnione. Rozgrywając kilka partii jednocześnie ciężko byłoby bez tego świadomie planować ruchy. W grze solo, przydałaby się możliwość wybrania, czy chcemy mieć podgląd zdobytych kart, czy gramy według oryginalnych zasad.
Planszowa wersja doczekała się jednego dużego oraz dwóch mini dodatków. W cyfrowej wersji są one niestety nie dostępne. Prawdą jest, że nawet bez nich, gra nie szybko się znudzi, jednak ich zaimplementowanie dałoby jeszcze więcej radości fanom tytułu.
O tym, że Stone Age to bardzo dobra i charakteryzująca się dużą regrywalnością e-planszówka, świadczy także to, że po dwóch latach od premiery aplikacji bez problemu można znaleźć chętnych do gry w trybie multiplayer.
Podsumowanie i ocena
Czas na ostatnią z historii….. Pomimo drobnych niedociągnięć które wymieniłem, Stone Age to bardzo dobra implementacja bardzo dobrej gry planszowej. Instalując ją, otrzymałem wszystko co dobre w planszówce. Stone Age to gra prosta w nauce, w bardzo dobry sposób wykorzystująca mechanikę kości. Gra, w której losowość nie frustruje, tylko przyczynia się do zwiększenia jej regrywalności i obniża próg wejścia a my ciągle mamy poczucie, że wynik w dużej mierze zależy od naszych wyborów. Bardzo przyjemna oprawa audio-wizualna oraz tryby solo i multiplayer…. Wszystko to sprawia, że zarówno planszową wersję jak i cyfrową bardzo polecam.
Grę Stone Age można zakupić w App Store.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.