Niby internet mobilny jest coraz bardziej powszechny, a aplikacji działających offline jest coraz więcej. Jak to racjonalnie wytłumaczyć?
No właśnie – to chyba na pierwszy rzut oka po prostu nie jest możliwe. Przecież nie trzeba nikogo przekonywać, że w wielu krajach, także i w Polsce, Internet mobilny, za którego musieliśmy niegdyś płacić po prostu krocie, stał się już powszechny. Owszem, wielu użytkowników smartfonów nadal ograniczają archaiczne umowy abonamentowe z 1 GB internetu na cały miesiąc, ale patrząc na nowe oferty operatorów nie sposób odnieść wrażenia, że 10 GB pakietu internetowego staje się powoli tak obowiązującym standardem, jak nielimitowane połączenia do wszystkich sieci. A mimo to aplikacji, które pozwalają na korzystanie z pełni ich możliwości w trybie offline, jest coraz więcej.
Wielkim echem odbiła się informacja, iż jeden z najpopularniejszych programów mobilnych, czyli Mapy Google, pozwalają na korzystanie z ich zasobów bez konieczności korzystania z sieci przy uprzednim pobraniu odpowiednich plików. Co ważne, tyczy się to również tak często wykorzystywanej przez użytkowników tejże aplikacji nawigacji. Ale to przecież nie pierwszy tego typu przypadek.
Jakiś czas temu bowiem na podobny krok zdecydowała się Nokia, która postanowiła wzbogacić swoją flagową aplikację, czyli HERE, w podobną funkcjonalność. Patrząc na te przykłady naprawdę warto zastanowić się nad tym, po co komu w dzisiejszych czasach odrębny moduł do nawigacji? Przecież korzystanie z nawigacji offline zazwyczaj gwarantuje nam pewność dojazdu do wybranego miejsca bez przygód, a w razie potrzeby aktualizacje trasy możemy „dociągnąć” gdziekolwiek – czy to na stacji benzynowej, czy w przydrożnej restauracji. A korzystając ze smartfona wystarczy jedynie uchwyt i w niektórych sytuacjach samochodowa ładowarka.
Ale nawigacje to nie jedyny przykład odchodzenia od stałego dostępu do sieci – warto chociażby przybliżyć tutaj odchudzoną wersję Facebooka o nazwie Lite. To bowiem program pozbawiony kilku funkcji, jakie posiada pełna wersja mobilnej aplikacji, ale pozwalająca na wykonanie podstawowych operacji związanych z obsługą naszego konta w tym serwisie społecznościowym. Mimo tego, iż w założeniach program ten miał trafić do użytkowników smartfonów w krajach rozwijających się, takich jak chociażby Indie, to równie często można go spotkać również i w polskich telefonach. Choć dzieje się to zazwyczaj u osób posiadających słabsze modele, to wielu użytkowników decyduje się na ten krok by po prostu zaoszczędzić kolejne megabajty ze swojego maleńkiego pakietu internetowego.
I to jest właśnie paradoks całej sytuacji – niby internet mobilny jest coraz bardziej powszechny i mamy go coraz więcej, a jednak cały czas myślimy o tym, jak by tu jeszcze z niego nie korzystać. Z wieści o Google Maps w wersji offline ucieszyło się pół internetu, co jednak pokazuje, że nadal mamy na uwadze fakt, że internet jest dobrem wyczerpywanym. Już wkrótce ten stan rzeczy pewnie się zmieni, ale operatorzy nadal mają sporo do nadrobienia.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.