Jeszcze kilka ładnych lat temu rywalizacja pomiędzy Championship Managerem a Football Managerem rozgrzewała domorosłych miłośników sztuki prowadzenia klubu pikarskiego do czerwoności. Teraz emocje znacznie opadły, bo pierwsza z serii – przynajmniej w wydaniu mobilnym – daleka jest od dobrej formy.
Wielu graczy regularnie dyskutuje, czy model free-to-play faktycznie jest taki zły i czy gry wydawane w modelu, w którym za daną produkcję płacimy raz, nie są gorszym wyjściem. Wiadomo – wielokrotnie ceny za tytuły na Androida czy iOS są mocno przesadzone (wystarczy popatrzeć chociażby na serię Final Fantasy), ale w zdecydowanej większości przypadków płacimy raz, a potem już nikt nie szarpie nas za kartę kredytową. Głównym argumentem przemawiającym na korzyść przeciwników Football Managera w wersji mobilnej była jego cena i faktycznie – 100 złotych to dość sporo. Patrząc jednak na to, jakie pokłady absurdu odkrywa system finansowania nowego Championship Managera, jedno wiem na pewno – takich jaj dawno już nie widziałem.
Oczywiście gra oferuje nam dość złożony model zarządzania klubem piłkarskim – do naszych kompetencji należy głównie zarządzanie zespołem i osiąganie jak najlepszych wyników w rozgrywkach ligowych i pucharowych. Dokonujemy tego poprzez wybranie odpowiednich zawodników, dostosowanie taktyki i odpowiedni rozwój podopiecznych, ale na tym nasze możliwości się nie kończą – musimy także zwrócić uwagę na odpowiedni balans klubowej kasy i zająć się odpowiednią promocją naszego zespołu. Wielokrotnie jednak nawet nasze najlepsze umiejętności przesłania… pazerność twórców na gotówkę.
Wyobrażacie sobie bowiem sytuację, w której do zabawy w menedżera piłkarskiego potrzebne są trzy rodzaje wirtualnej waluty? Takie absurdy serwuje nam ekipa Square Enix, która na każdym kroku stara się udowodnić, że we współczesnym futbolu nie liczy się smykałka do gry, umiejętności i doświadczenie, tylko kasa. Wygląda bowiem na to, iż to właśnie od stanu posiadania wirtualnej gotówki zależy to, jak poradzimy sobie na wirtualnej murawie. Jedna z walut odpowiada bowiem za możliwość dokonywania ulepszeń stadionu, druga pozwala nam na wykupienie ulepszeń zawodników, trzecia zaś za dokonywanie transferów. To przecież czyste kuriozum – owszem, istnieje możliwość konwersji poszczególnych wirtualnych walut na inne, ale – po pierwsze – jest to kłopotliwe, po drugie – to, co dostajemy za darmo, wystarczyłoby chyba na prowadzenie zespołu z szóstej ligi.
Owszem, w grze znajdziemy licencjonowane zespoły (choć niestety nie w pełni – brakuje herbów i oficjalnych barw ekip znajdujących się w grze), a system prezentacji rozgrywek oraz samo menu jest bardzo przejrzyste, ale to, co wyprawia się w trakcie gry, przypomina klasyczny „Piłkarski P”. To, czy nasi zawodnicy poradzą sobie w starciu z przeciwnikiem, zależy głównie od tego, ile pieniędzy wydamy na specjalne ulepszenia strzałów na trzy kolejne spotkania czy podań na pięć kolejnych pojedynków. Wtedy to nagle okazuje się, że celność podań wzrasta z 50 na 90%, a bramką kończy się co trzeci celny strzał. I na nic nasze taktyczne zagrania, kombinacje z ustawieniem i wymyślanie ról poszczególnym graczom – jeśli nie zapłacimy, to prędzej czy później wylądujemy na samym dnie stawki, a na trybunach nie będzie pojawiać się absolutnie nikt.
Choć sama gra oferuje naprawdę solidny poziom złożoności, to chyba najbardziej rozbudowaną sekcją w Championship Managerze 17 jest… wirtualny sklep. Opcji zakupu różnorodnych dodatków mamy tutaj co nie miara, a ceny za paczki pieniędzy wahają się od 16 do 180 złotych. Wydaje się jednak, że nawet ten najdroższy wariant nie zapewni nam finansowania na zbyt długi czas – biorąc pod uwagę fakt, iż zakupione środki musimy rozbić na trzy waluty – a te rozejdą się bardzo szybko, przy założeniu, że mamy aspiracje mistrzowskie.
Absolutnym kuriozum jest jednak fakt, iż bez uiszczenia jakiejkolwiek opłaty nie możemy od razu zaopiekować się jednym z lepszych klubów z topowych lig – do tego celu musimy zakupić specjalną trenerską odznakę. Co więcej, bez wykupienia tego płatnego dodatku nie jesteśmy w stanie… zapisać postępów z wybranym klubem, co jest już szczytem absurdu. Takiego bezceremonialnego wyciągania kasy z gracza nie widziałem już naprawdę dawno.
Chahmpionship Manager 17 nie powstał po to, by dać graczom jakąkolwiek przyjemność z rozgrywki – powstał po to, by wydębić z nich jak największą ilość pieniędzy. To żenujące, ale ekipa Square-Enix od dawna należy do ekip, które na mobilnym graniu zawsze próbują ubić biznes w imię braku jakiegokolwiek smaku. Poczekajcie na Football Managera i omińcie ten futbolowy festiwal kasiarzy.
Grę pobierzecie za darmo z oferty Google Play oraz z App Store.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.