Czyżby nadchodził powolny zmierzch ogromnego zainteresowania Pokemon GO? Do takiego stwierdzenia na razie raczej sporo brakuje, ale jedno jest pewne – Pokemony łapie coraz mniej osób. Ku uciesze całej reszty branży.
Świadczy o tym raport amerykańskiej agencji Axiom Capital Management, zajmującej się także badaniem rynku mobilnego wraz z centrum Apptopia. Z badań przeprowadzonych przez tę firmę wyłania się obraz stale malejącego zainteresowania grą, choć jednocześnie trzeba przyznać, iż wielu producentów gier na Androida i iOS dałoby się pokroić za wyniki, jakie w tak krótkim czasie osiągnęła produkcja studio Niantic tworzona we współpracy z Nintendo.
Widać to zwłaszcza na wykresie dotyczącym liczby aktywnych użytkowników w ujęciu dziennym – w szczytowym okresie przypadającym na 19-21 lipca liczba osób grających w Pokemon GO na całym świecie w ujęciu dziennym oscylowała wokół 45 milionów. 16 sierpnia było to już „tylko” około 30 milionów – widać jednak, iż trend cały czas postępuje i liczba graczy cały czas się zmniejsza. Potwierdza to także wykres unaoczniający nam stale zmniejszające się zaangażowanie grających w ten tytuł.
Jednym z ważniejszych elementów Pokemon GO jest rzecz jasna rozszerzona rzeczywistość, czyli tzw. augmented reality. Google Trends również pokazuje, w porównaniu z pojęciem „wirtualnej rzeczywistości”, jak skokowe i szybko zanikające okazało się wzmożone zainteresowanie tym pojęciem – przypadło ono tak naprawdę na moment premiery Pokemon GO i ledwie kilkanaście dni po premierze, by potem szybko wrócić do stanu sprzed debiutu tej produkcji.
Jaki jest powód tego stanu rzeczy? Ha, tych z pewnością jest conajmniej kilka. Pierwszy to standardowa rezygnacja określonego odsetka graczy po zaznajomieniu się z mechaniką gry i stwierdzeniu „nie, to nie dla mnie”. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że Pokemon GO to gra, która naprawdę potrafi zatrzymać gracza przy siebie na dość długi czas, spory wpływ na tę sytuację z pewnością miały problemy techniczne – nie chodzi tutaj nawet o problemy z detekcją Pokemonów, ale pechowe aktualizacje, która dla wielu wiązała się z utratą progresu w grze o nawet kilka poziomów. Sam zostałem ofiarą tego typu atrakcji i – przyznam szczerze – zapał do łapania Pokemonów znacząco osłabł.
Nie da się ukryć, że sama gra jak na razie jest mocno okrojona z zawartości – co prawda ekipa Niantic stale zapewnia, że pracuje nad nowymi rozwiązaniami mającymi rozwinąć mechanikę rozgrywki, ale trzeba powiedzieć wprost – jeżeli prace nie przyspieszą, to już w przeciągu kilku tygodni liczba graczy od szczytowego momentu może zmniejszyć się o połowę, a to przy takiej skali strata aż – bagatela! – 20 milionów osób zaciekle łapiących Pokemony.
A kogo cieszy ten trend? Chyba wszystkich… poza samym Nintendo. Wiele popularnych serwisów społecznościowych, takich jak Facebook czy Instagram w ciągu ostatnich tygodni zanotowało zauważalny spadek ilości i długości odwiedzin na urządzeniach mobilnych, ale sytuacja powoli zaczyna wracać do normy. Okrzyki radości słychać także u innych producento gier mobilnych, którzy wreszcie mogą liczyć na to, że gracze powrócą do starych, znanych tytułów i spróbują ciekawych nowości.
O tym, że zainteresowanie spada, świadczy także chociażby ilość newsów o Pokemon GO – wyłączając dzisiejszą notkę o aktualizacji gry (swoją drogą, bardzo mizernej) ostatni news pojawił się aż tydzień temu – jeszcze niedawno dzień bez info o tym tytule był dniem straconym, dziś nie jest to aż tak oczywiste. Choć nie wydaje mi się, by Pokemon GO było tylko kilkumiesięcznym fenomenem, to sam jestem szalenie ciekaw, jak potoczy się przyszłość tej mobilnej superprodukcji.
źródło: Bloomberg
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.