Twórcy Facebooka mogą pracować nad kolejnymi funkcjami, które w końcu trafią do komunikatora Messenger. Patrząc jednak na ewentualne nowości można zadać sobie pytanie: czy to naprawdę jest nam potrzebne?
Facebook Messenger to aplikacja, która już na ten moment jest wystarczająco ociężała, a spora liczba użytkowników zrezygnowała z niej na rzecz innych rozwiązań. Facebook nie przestaje jednak i pracuje nad kolejnymi rozwiązaniami, które mają usprawnić korzystanie z komunikatora. Jedną z nowości, która przeciekła w postaci zrzutów ekranu mają być… reakcje. Tak, dokładnie te same, które znane nam są już od ponad roku w komputerowej oraz przeglądarkowej wersji serwisu.
Reakcje na Facebooku pojawiły się kilka miesięcy temu i dotyczą one pięciu przycisków, które pojawiają się po dłuższym przytrzymaniu opcji „Lubię to” pod wybranym postem. Według zrzutów ekranu, w Messengerze reakcje mają działać jednak inaczej – bardzo podobnie do tego, co znamy na ten moment ze Slacka lub aplikacji do Wiadomości stworzonej przez Apple.
O co jednak chodzi? Konkretniej, podczas konwersacji z użytkownikiem lub rozmowy grupowej, będziemy mogli zareagować na poszczególne wiadomości za pomocą odpowiedniej reakcji – co ciekawe, wśród nich znalazł się również przycisk kciuka w dół: od lat kontrowersyjny element na Facebooku. Użytkownicy po zaznaczeniu tekstu oraz odbiorcy mogą bezpośrednio przesyłać emotikonki.
Pytanie tylko… czy to wszystko jest nam tak naprawdę potrzebne? Na Facebooku obecnie znajduje się mnóstwo naklejek oraz innych „śmieci”, które zajmują pamięć urządzenia. Dodanie reakcji może więc jeszcze bardziej spowolnić komunikator.
Nie wiadomo, kiedy możemy spodziewać się wdrożenia nowej funkcji. Bardzo możliwe, że stanie się to w przeciągu kilku najbliższych tygodni.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.