Aplikacje nasłuchujące ultradźwięki stają się częścią naszego życia. Nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale w ten sposób wykradane są informacje o naszych przyzwyczajeniach.
Ultradźwięki coraz częściej dokładane są do reklam telewizyjnych. Nasze ucho nie jest przystosowane do ich odbioru, dlatego przechodzą one pod naszą świadomością. Coraz częstszym procederem jest także tworzenie aplikacji, wykorzystujących możliwości odbioru takich dźwięków i przetwarzania informacji, które można z nich wydobyć. Aplikacje nasłuchujące ultradźwięki instalowane są już teraz w liczbie przekraczającej 10 milionów jednostek. Większość z nich jednak nie posiada nawet informacji o wykorzystaniu takiego rodzaju beaconów.
W samym sklepie Google Play jest ponad 200 programów, które wykorzystują tego rodzaju funkcję. Wśród nich znajdują się takie, które zostały stworzone dla McDonalda czy Krispy Kreme. Dla porównania, jeszcze w kwietniu 2015 roku było ich tylko 5.
Programy, które wykorzystują wspomniane możliwości śledzą zachowania i przyzwyczajenia użytkowników. Nie tylko mogą odbierać sygnały prezentowane w reklamach telewizyjnych i na tej podstawie budować nasz profil konsumenta (np. jak często oglądana była dana reklama), ale także namierzać lokalizację czy deanonimizować użytkownika za Torem. Co więcej, aplikacje mogą między sobą wymieniać dane, a my nawet nie będziemy tego świadomi. Beacony wymieniają informacje na częstotliwościach od 18kHz do 20kHz, które odbierze większość smartfononych mikrofonów.
Jak się ustrzec przed takimi działaniami? Przede wszystkim nie warto dawać dostępu do mikrofonu każdej aplikacji, która poprosi o takie pozwolenie.
Źródło: ArsTechnica
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.