Szczerość to cecha, którą wielu ludzi ceni sobie najbardziej. Szkoda, że w branży technologicznej pojawia się tak rzadko. Pete Lau, CEO firmy produkującej smartfon OnePlus 5, to wyjątek od reguły.
Dla całego koncernu OnePlus ostatnie dni są niezwykle gorące – to oczywiście pokłosie premiery topowego smartfona OnePlus 5, który w sposób istotny wpływa na notowania spółki i najprawdopodobniej pozwoli z optymizmem patrzeć w przyszłość. To jednak nie przeszkodziło w tym, by Pete Lau, szef firmy, odniósł się w sposób krytyczny do swojego flagowego sprzętu, próbując wytłumaczyć klientom, dlaczego przy produkcji OnePlus 5 postąpiono tak, a nie inaczej.
Lau otwarcie przyznaje bowiem, że „piątka” mogłaby być jeszcze szybszym smartfonem. Firmie do tej pory nie udało się wykrzesać pełni możliwości z procesora umieszczanego w tym smartfonie i bardzo chciałaby, by tak się właśnie stało. Problem w tym, że CEO z rozbrajającą szczerością podczas wywiadu z The Indian Express stwierdza, że „nie bardzo wiedzą, jak podkręcić procesory i jak tego dokonać”. Odniósł się także do sprawy benchmarków, mówić wprost, że porównywanie wyników z programów mierzących wydajność sprzętów niezbyt oddaje faktyczną wydajność sprzętu – ta mierzona jest przede wszystkim satysfakcją, choć od cyferek nie da się uciec.
Pete Lau ma także wątpliwości co do potrzeby zapewniania wodoszczelności w topowych smartfonach – jak twierdzi, odbyłoby się to kosztem designu, zwłaszcza w zakresie grubości sprzętu, a nie jest on przekonany, czy wodoszczelność faktycznie jest cechą, która cieszy się zainteresowaniem konsumentów. Mimo to szef OnePlus stwierdził, że w „piątce” znajdziemy pewne elementy zapobiegające dostaniu się wody do środka, ale lepiej z nich nie korzystać, bo zalanie wodą nie obejmuje gwarancji.
Pewnym zaskoczeniem jest fakt, iż na pokładzie OnePlus 5 znajdziemy ekran o rozdzielczości FullHD, nie wyższej – zaskakuje to jednak wielu, ale nie Lau. Jak stwierdził, montowanie ekranu o wyższej rozdzielczości to zwiększenie poboru energii, a czas pracy na baterii jest jedną z najbardziej palących kwestii. Poza tym różnica pomiędzy FullHD czy QHD jest, wedle jego słów, jest na tyle niewielka, że nie ma sensu eksperymentować. OnePlus skupia się bowiem „nie na zabawie specyfikacją, ale na zapewnianiu najlepszej wydajności klientom”.
Jednego z pewnością nie można Pete’owi Lau odmówić – rozbrajającej wręcz szczerości, której tak bardzo brak w wielu różnorodnych przypadkach jeśli chodzi o światek branży technologicznej. Granie w otwarte karty to rzadkość, a szkoda, bo zapewne wielu potencjalnych klientów ceni sobie uczciwe postawienie sprawy i wyjaśnienie, dlaczego OnePlus 5 w niektórych aspektach nie do końca jest taki, jaki mógłby być.
Aż trudno wyobrazić sobie, o ile prostszy byłby świat smartfonów, gdyby wszyscy producenci rozwiewali wątpliwości na temat wydanych urządzeń w tak bezpośredni sposób. Kto wie – gdyby Samsung postawił sprawę jasno i powiedział: „tak jest, schrzaniliśmy, baterie w Galaxy Note 7 są do kitu i musimy oddać pieniądze„, być może nie byłoby tego całego dramatu z kolejnymi samozapłonami czy zagrożeniem życia pasażerów na pokładzie samolotów. Ta wielka afera wstrząsnęła światem technologii, ale przecież wcale nie musiała – wystarczyło jedynie przyznać się do winy i zareagować, nie czekając na to, aż wymusi to opinia publiczna.
Garść samokrytyki w wykonaniu CEO OnePlusa pokazuje, że nie zawsze efekt finalny jest do końca zadowalający – widzimy to chociażby na przykładzie prac na aktualizacjami Oxygen OS, które nieustannie trwają. Samokrytyki, której wielu możnym panom smartfonowego biznesu zwyczajnie brakuje. W wielu przypadkach na rynku pojawiają się zwyczajnie niedopracowane produkty, powstające pod presją czasu, bo przecież słupki i cyferki w Excelu muszą się zgadzać. Z kolei na to, co moglibyśmy zobaczyć w tym roku, pewnie poczekamy do kolejnego, na kolejną generację tego samego modelu.
I tak w koło Macieju – wszyscy narzekamy na wolny postęp technologiczny i pewnie szybko się to nie zmieni, bo to w interesie największych graczy pociągających za sznurki w kolejnych segmentach tego rynku. Wystarczyłoby jednak powiedzieć: „to nam się udało, to schrzaniliśmy, to postaramy się naprawić, to zmienimy w kolejnym modelu” a nie, patrząc z pozycji rynkowego dyktatu, mówić „bierzcie i kupujcie, bo nic lepszego Wam nie damy, chyba że za większe pieniądze„. Bo takie wrażenie często można poczuć obserwując „zmiany”, które pojawiają się w kolejnych flagowcach, które kosztują zdecydowanie zbyt wiele w stosunku do oferowanych możliwości.
I choć wielu z Was powie, że to może trochę zbyt idealistyczne myślenie, to wydaje mi się, że w tym niesamowicie skanibalizowanym rynku, jakim jest segment smartfonów, takie postaci jak Pete Lau są po prostu potrzebne. Bo przecież odrobina szczerości i samokrytyki jeszcze nikomu nie zaszkodziła. I choć co do OnePlus 5 mamy do czynienia z całym spektrum różnorodnych opinii, tak nie sposób odmówić ambicji i transparentności, przynajmniej szefowi tego koncernu.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.