Fragmentacja Androida ma się dobrze, a z drugiej strony na większości iPhonów i iPadów użytkownicy korzystają już z iOS 11. Jak ma się popularność iOS 11 do Androida Oreo? Pozwólcie, że opowiem Wam bajkę o Androidzie i iOS.
Wyobraźcie sobie wieczór w pubie, gdzie w gronie znajomych znalazło się dwóch gsmManiaKów. Akurat tak się złożyło, że prezentują przeciwne sobie obozy, ale to świadomi goście. Nie podają argumentów „Apple to jakość i Cię nie stać”, „#xiaomilepsze”, „Samsung ma DeXa”. Oni dyskutują, a fan Cupertino zerknąwszy na swojego Apple Watcha widzi, że nadszedł czas na ostateczny cios. Mówi „ja to słyszałem, że macie krótki czas wsparcia i flagowce są porzucane po dwóch dużych aktualizacjach”.
Pan Android wtedy cichnie i nerwowo zaczyna rozglądać się po swoich butach i paznokciach i nieśmiało ripostuje „a u Was może to wszystko tak świetnie z aktualizacjami?”. Pan Jabłko wtedy triumfalnie wyciąga iPada Pro, bo to fan z prawdziwego zdarzenia był i ucieszył się, że wreszcie znalazł zastosowanie dla swojego zbyt drogiego tabletu, który okazał się nie być profesjonalny. Pokazuje na nim wykres, zupełnie taki, jak Wy widzicie poniżej:
Pan Android próbuje znaleźć na to odpowiedź i na ekranie swojego Xiaomi Android One, no bo przecież Android musi być czysty, a do tego fajnie jest uczestniczyć w becie Oreo dla Xiaomi Mi A1 i znajduje. Wykres publikowany co miesiąc, na którym widać jak jego ulubieniec ma się na świecie. Ja też poszukałem i taki oto znalazłem:
Na własne oczy widziałem, jak zrzedła mu mina, którą zresztą szybko zakrył kuflem soku z marchwi. No bo co miał powiedzieć, skoro najbardziej popularna dystrybucja Androida pochodzi jeszcze z 2015 roku, a Oreo jest mniej popularny od Gingerbreada, którego nie miał nawet okazji zakosztować w swojej smartfonowej karierze. Szybko opuszcza lokal i udaje się do domu. Wkłada tam swojego Samsunga Galaxy S8+ do stacji dokującej DeX i zaczyna szukać, czy może z tym iOS 11 jest coś nie tak. Nawet nieźle mu idzie, bo to zmyślne urządzenie i do takiej pracy wystarczy
Następnego dnia triumfalnie dzwoni do Pana Jabłko, by pochwalić mu się tym, co znalazł. Że ten iOS 11 to niestabilny, że najgorsza kompilacja z dotychczasowej. Ale odpowiedzi Pana Jabłko już nie słyszałem, sam tylko mogę powiedzieć, że nawet wersja niestabilna i z problemami to nadal lepsza wizja, niż całkowity brak aktualizacji. I tym krótkim morałem zamykam bajkę o fragmentacji Androida i tym, że 2 na 3 iPhony na świecie zaktualizowano już do iOS 11.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.