Na fali popularności Gwiezdnych Wojen, Lenovo zaprezentowało zestaw rozszerzonej rzeczywistości Lenovo Star Wars: Jedi Challenges. Jak obiecuje producent, dzięki niemu poczujemy się, jak jeden z bohaterów słynnej sagi. Czy tak faktycznie jest?
Nie ma się co oszukiwać – Gwiezdne Wojny to aktualnie absolutnie najpopularniejsza z marek wywodzących się z popkultury, a zainteresowanie nią podsycane jest przez najnowszy film z tej sagi, czyli Gwiezdne Wojny: Ostatni Jedi. Wszystko, co tylko posiada logo Star Wars, sprzedaje się na pniu – i mowa tu nie tylko o książkach, grach czy filmach, ale także zeszytach, kubkach czy zestawach kosmetycznych.
Z popularności tego uniwersum stara się także skorzystać Lenovo, które wypuściło na rynek specjalny zestaw do rozszerzonej rzeczywistości – Lenovo Star Wars: Jedi Challenges. Dzięki niemu za wykorzystaniem specjalnych gogli oraz aplikacji na smartfona będziemy mogli poczuć się tak, jakby byli jednymi z uczestników zdarzeń odbywających się w tym wspaniałym świecie.
Sprzęt i konfiguracja
Zestaw składa się z gogli AR, jak również specjalnego odbiornika oraz kontrolera przypominającego swoim wyglądem miecz świetlny. W środku nie brak oczywiście akcesoriów, takich jak ładowarka, baterie do odbiornika oraz kompletny zestaw okablowania.
Konfiguracja sprzętu nie należy do najłatwiejszych – przynajmniej za pierwszym razem. Zabawa składa się z kilku punktów. Pierwszym jest oczywiście pobranie odpowiedniej aplikacji – znajdziemy ją zarówno w Google Play, jak i Apple App Store, a następnie jej uruchomienie. Potem przychodzi moment na połączenie ze sobą wszystkich składowych elementów zestawu.
Zaczynamy od ustawienia odbiornika w takim miejscu, by wokół niego pozostało odpowiednio dużo wolnej przestrzeni. Następnie konfigurujemy kontroler, podążając za instrukcjami wyświetlanymi w aplikacji – i tu ważna uwaga: aby zestaw działał, konieczne jest nie tylko włączenie na telefonie transmisji Bluetooth, ale również… lokalizacji.
Następnie umieszczamy smartfon wewnątrz urządzenia. Służy do tego specjalne etui, w którym układamy sprzęt zgodnie z instrukcją i dopasowujemy wyświetlany obszar do otworu przeznaczonego na emisję obrazu. Potem pozostaje nam wybrać odpowiedni kabel, który będzie łączył smartfona z goglami i zamknąć całość.
Kolejny krok to już pierwszy tutorial, w którym zaznajomimy się z podstawami rozgrywki i nauczymy się obsługi menu aplikacji za pośrednictwem kontrolera.
Jakie telefony działają z Lenovo Star Wars: Jedi Challenges?
To, co zwróciło moją uwagę od razu, to bardzo krótka lista smartfonów oficjalnie wspieranych przez zestaw Jedi Challenges – wedle Lenovo są to:
- iPhone 6 i nowsze,
- Samsung Galaxy S7 i nowsze,
- Moto Z2 Force Edition,
- LG G6.
Praktyka pokazuje jednak, że lista jest znacznie dłuższa – mieliśmy okazję testować gogle z wykorzystaniem Motoroli Moto X4, jak również chińskiego średniaka, czyli Elephone S7. Na obydwu tych smartfonach aplikacja działała bez zarzutu, a jedynym wysiłkiem z naszej strony było dopasowanie odpowiedniego pola wyświetlania w stosunku do etui na smartfona.
Stąd zaskoczony jestem, że w oficjalnych komunikatach Lenovo sztucznie zawęża liczbę obsługiwanych smartfonów tylko do najmocniejszych (i najdroższych) modeli, jednocześnie dorzucając do aplikacji profile także dla innych smartfonów nie znajdujących się na liście wspieranych urządzeń. Dziwna to taktyka…
Do boju!
Aplikacja oferuje trzy moduły rozgrywki. Zdecydowanie najnudniejszym z nich są holoszachy – to doskonale znana fanom Gwiezdnych Wojen gra, która zadebiutowała już w pierwszej odsłonie tej filmowej sagi w 1977 roku. Oczywiście to pozycja wymagająca pomyślunku i opanowania, ale szczerze powiedziawszy chyba jednak wolę rozgrywkę w tradycyjne szachy.
Problemem jest bowiem fakt, iż gogle są niestety stosunkowo ciężkie i wskazane jest robienie przerw w rozgrywce co kilkanaście minut. Choć dopasowanie gogli do kształtu głowy jest bardzo proste i intuicyjne, tak niestety przednia część urządzenia jest zwyczajnie zbyt ciężka, by grać godzinę czy dwie bez przerwy.
Zapytacie zapewne, czy kontroler dołączony do zestawu jest precyzyjny i łatwy w obsłudze. Zacznijmy jednak od tego, jak ten sprzęt wygląda – to bowiem całkiem oryginalny gadżet. Dobrze leży w dłoni i fajnie wygląda, choć moim zdaniem projektant zdecydowanie przesadził z ilością ozdób – znajdziemy tu nawet atrapy przycisków. Po co? Nie mam pojęcia.
Obsługa kontrolera nie jest kłopotliwa – do dyspozycji mamy tylko dwa przyciski, a o naszym sukcesie (lub porażce) decydują głównie zręczność oraz umiejętności w wymachiwaniu „mieczem świetlnym”.
Możliwości urządzenia najlepiej sprawdzić w najciekawszym module, jakim jest możliwość walki za pośrednictwem miecza świetlnego – wtedy to na poszczególnych planetach walczymy zarówno z szeregowymi przeciwnikami (np. ze szturmowcami), jak również bossami, pokroju Darth Maul czy Seventh Sister.
Trzeba przyznać, że wraz z pokonywaniem kolejnych poziomów musimy się coraz bardziej napocić, żeby odeprzeć atak przeciwników. Rozgrywka nie opiera się bowiem na bezmyślnym „szlachtowaniu” wrogów, ale także odpowiednim odbijaniu wystrzeliwanych nabojów, blokowaniu ataków i odpowiedniemu kontrowaniu, jak również wykonywaniu uników. Z czasem walki staja się coraz bardziej zróżnicowane i wymagające – nie tylko pod względem zręczności, ale także kondycji, bo wykonywanie uników czy szarży wymaga od nas sporego wysiłku, przy którym bledną nawet godziny intensywnych ćwiczeń na siłowni.
Co ważne, uderzenia za pośrednictwem kontrolera są precyzyjne, choć warto zawczasu zadbać o to, aby nie zabrakło nam wolnej przestrzeni do zabawy. Umieszczenie odbiornika zbyt blisko sprawi, że nasze pole do manewru będzie wąskie, a miecz może się „skrzywić”. Tę niedogodność możemy oczywiście na bieżąco niwelować za pośrednictwem kalibracji przyciskiem na kontrolerze, ale nawet wtedy kilka metrów przestrzeni pomiędzy odbiornikiem a naszą postacią to absolutny mus.
W grze istnieje także trzeci moduł zabawy – bardzo przyjemnie zrealizowany, choć zdecydowanie mniej emocjonujący niż walki za pośrednictwem miecza świetlnego. To sprawnie zrealizowany tryb strategiczny oparty na rozgrywce w stylu tower defense.
Naszym zadaniem jest sprawna obrona przed oddziałami wroga, korzystając z różnorodnych jednostek oraz budynków i rozmieszczając je w takich miejscach, by wrogowi nie udało się przedrzeć do naszej bazy. Interfejs tego modułu jest bardzo prosty i bardzo przyjemnie obsługuje się go za pomocą gogli i kontrolera, choć znów – warto pamiętać o zapewnieniu odpowiedniej przestrzeni, bo pole bitwy jest naprawdę duże.
Czy warto kupić Lenovo Star Wars: Jedi Challenges?
Muszę przyznać, że pomimo sceptycznego nastawienia, wraz z rozwojem sytuacji bawiłem się coraz lepiej. Po kilkunastu potyczkach walki są na tyle wymagające, że śmiało możemy odpuścić sobie wizytę na siłowni, bo odpowiednie doznania zapewni nam właśnie Star Wars: Jedi Challenges.
Co tu dużo mówić – rozgrywka jest angażująca i daje sporo radochy, a to przecież najważniejsze. Sukces tej usługi zależy rzecz jasna od odpowiedniej ilości aktualizacji zawartości aplikacji, bo w tej chwili zabawy wystarczy nam co najwyżej na kilkanaście godzin. Twórcy obiecują regularnie uzupełnianie możliwości aplikacji więc można oczekiwać, że z tygodnia na tydzień będzie coraz lepiej.
I szkoda tylko, że gogle są naprawdę ciężkie – o ile w przypadku dorosłego ten problem da się jeszcze przełknąć, tak dziecko w wieku szkolnym może mieć zwyczajnie problemy z utrzymaniem takiego ciężaru, potęgowanego przez umieszczenie we wnętrzu gogli smartfona.
Pora wreszcie zwrócić na absolutnie kluczowy problem, jakim jest cena tego zestawu – za Star Wars: Jedi Challenges musimy zapłacić aż 1299 złotych – cena ta obejmuje gogle, kontroler, odbiornik oraz okablowanie. Nie ma co ukrywać, że to raczej wygórowana kwota, za którą możemy kupić nie tylko porządnego smartfona ze średniej półki, ale także przyzwoity telewizor czy laptopa do podstawowych zastosowań. Zdaję sobie jednak sprawę, że miłość fana Gwiezdnych Wojen często nie zna dna portfela, więc dla wielu z nich zakup tego gadżetu z pewnością nie będzie problemem.
Jeśli więc tylko dysponujecie odpowiednim zapasem gotówki i jesteście (lub Wasze dzieci) zapalonymi fanami Gwiezdnych Wojen, to ten zestaw na 100% dostarczy Wam sporo dobrej zabawy. Myślę jednak, że warto poczekać na pierwsze promocje i zobaczyć, czy możliwości dedykowanej aplikacji z czasem faktycznie będą się poszerzać. Z czasem, kiedy zestaw potanieje, a ilość dostępnych planszy się zwiększy, zakup Star Wars: Jedi Challenges stanie się naprawdę dobrym pomysłem.
ZALETY
|
WADY
|
Ceny Lenovo Star Wars: Jedi Challenges
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.