Amerykańska firma zawsze śledzi nas w nieco bardziej zaawansowany sposób niż się tego spodziewaliśmy – oczywiście wszyscy wyrażamy na to zgodę. W sieci pojawiła się lista rzeczy, do których Google ma dostęp jeśli tylko włączycie jedną opcję.
W Androidzie można uruchomić szereg funkcji związanych bezpośrednio z lokalizacją. Jest to sama usługa lokalizacji na podstawie GPS oraz historia lokalizacji, która pozwala dokładniej określić gdzie się obecnie znajdujemy oraz lepiej przetwarzać tego typu dane oraz indywidualne rekomendacje w przyszłości. Testerzy firmy Quartz sprawdzili, jak dokładnie działa ta funkcja w smartfonach takich, jak Galaxy S8, Pixel 2 czy Moto Z Droid. Testy i pomiary zostały wykonane na różnych wersjach Androida, a w smartfonach nie umieszczono ani jednej karty SIM. Urządzenie korzystały tylko i wyłącznie z lokalizacji oraz historii lokalizacji.
Niestety okazuje się, iż Google gromadzi naprawdę sporo informacji na temat nie tylko naszego urządzenia, ale także naszego zachowania – dużo więcej niż znajduje się w powiadomieniu, które pozwala nam wybrać czy wyrażamy zgodę na tę usługę. Co więc wiedzą Amerykanie?
Google zaliczyło ogromną wpadkę związaną z naszą prywatnością
Przede wszystkim Google ma pojęcie, jak dokładnie się poruszacie – czy jest to podróż piesza, za pomocą transportu publicznego, roweru czy nawet samochodu. Firma otrzymuje również dostęp do danych barometrycznych oraz kilku innych informacji niezależnie od tego czy posiadamy włączone Wi-Fi czy też nie.
Amerykanie mają na swoich serwerach adres MAC, czyli indywidualny identyfikator sieci Wi-Fi, z którą jesteśmy połączeni. Oprócz tego Google korzysta z danych na temat wszystkich sieci w pobliżu, w tym ich sygnału oraz mocy. To jeszcze nie koniec. Ta sama sprawa tyczy się sprzętów z łącznością Bluetooth – Amerykanie znają identyfikatory gadżetów oraz siłę ich sygnału. Mało? Tego jest jeszcze więcej.
Na sam koniec mogę dorzucić iż przy włączonej historii lokalizacji Google wie także, jak wygląda poziom naładowania baterii smartfona oraz czy urządzenie się obecnie ładuje. Amerykanie posiadają dostęp do danych o napięciu baterii oraz znają współrzędne GPS telefonu wraz z ich dokładnością. Wisienką na torcie jest możliwość rozpoznania, na jakiej wysokości znajduje się użytkownik oraz jak zmienia się ona w czasie rzeczywistym.
Swoją oś czasu w historii lokalizacji możecie podejrzeć tutaj – o ile oczywiście posiadacie tę opcję włączoną.
Z drugiej strony, Google faktycznie pyta o to czy włączyć tego typu funkcję oraz pozwala ją łatwo wyłączyć, za pomocą odpowiedniej zakładki w ustawieniach. Patrząc jednak na to, jakimi dokładnie informacjami dysponuje firma z Mountain View… naprawdę można się poczuć śledzonym.
Źródło: Quartz
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.