Apple przegięło z ceną iPhone X? Wyniki są „rozczarowujące”

Wygląda na to, że wyniki sprzedaży iPhone’a X są dla Apple rozczarowujące. Wskazują na to najnowsze wieści z Azji, które stawiają pod znakiem zapytania wiele ważnych kwestii.

Wszyscy wiemy, że iPhone X jest najdroższym smartfonem Apple w historii. Być może Apple przegięło z jego ceną, co właśnie odbija się na firmie. Wielu analityków prognozowało super-cykl związany z dziesięcioleciem istnienia iPhone’a. Po kilku miesiącach nadmiernego entuzjazmu, ostatnie spekulacje są już o wiele bardziej chłodne. Prognozowane liczby sprzedanych egzemplarzy iPhone’a X również uległy obniżeniu.

Nikkei raportuje, że Apple zamierza zmniejszyć o połowę swój cel produkcyjny iPhone’ów X (40 mln) w okresie trzech miesięcy od stycznia 2018 roku. Serwis nie podaje źródła swojej informacji. Zaznacza jednak, że jest to wynik „wolniejszej niż przewidywano” sprzedaży X’a na głównych rynkach w Europie, USA oraz Chinach.

Spoglądając na powyższe informacje nie ulega wątpliwości, że może być kilka powodów takiej sytuacji. Najważniejszym jest zapewne wysoka cena urządzenia, a także późniejsza premiera smartfona i problem z początkowymi dostawami. Teraz, gdy Apple wyszło w tym ostatnim względzie na prostą – okazuje się, że zainteresowanie znacząco opadło. Z kolei na wysoką cenę składa się drogi panel OLED, który dla smartfona dostarcza jedynie firma Samsung.

Co ciekawe, cel produkcyjny (30 mln sztuk) dla tańszych modeli z oferty koncernu, jak iPhone 8, 8 Plus i iPhone 7 ma zostać utrzymany.

Apple pracuje nad 4 iPhone’ami na ten rok. Czy tylko jeden z nich otrzyma panel OLED?

Warto w tym miejscu odnotować także ostatnie doniesienia, jakoby Apple mogło w tym roku zaprezentować tylko jeden i to największy model z wyświetlaczem OLED. Dwa pozostałe smartfony byłyby wyposażone w w tańsze panele LCD. Każdy kto myślał, że niniejsze informacje są wyssane z palca – powinien znów się zastanowić. Jeśli bowiem doniesienia Nikkei są rzetelne to zmiana rozważnej przez Apple strategii na ten rok może wcale nie być taka zaskakująca.

Źródło: Nikkei