Do sprzedaży trafi nowy wariant Essential Phone. Jest piękny, to jeden z najciekawszych kolorów, jaki widziałem w smartfonie od bardzo dawna. Czy to jednak powód, by ktoś zechciał wreszcie kupić smartfona od Essential?
Essential Phone to w mojej opinii koncertowo popsuta okazja na świetny smartfon, jakiej dawno nie widzieliśmy na rynku. Pomysł był tak dobry, że nie mogłem doczekać się premiery, nawet wiedząc, że nigdy pewnie nie zobaczę go na żywo. Później przyszło potężne rozczarowanie, które wiedzie nas do przykrego wniosku, że mały producent z ambicjami ma bardzo znikome szanse na ich realizację. O jego skali przeczytacie w poniższym artykule.
Nie zgadniecie, ile sprzedało się sztuk Essential Phone’a w 2017 roku
Powyższy wpis Michała dobrze pokazuje, jak wielkim niewypałem okazał się projekt Andy’ego Rubina. Zapowiedzi były szumne, opóźnienia jeszcze większe. Później problemy z działaniem i kiepskim aparatem, które pomimo obniżki ceny zabiły cały marketing. 88 tysięcy sprzedanych egzemplarzy to wynik, który nawet dla tak małej firmy nie może być sukcesem. Co robi producent, by ratować, co się da? Wprowadza nowy kolor, Ocean Depths, który nawiasem mówiąc wygląda świetnie – tylko, co z tego?
Podobnie jak wszystkie inne warianty, będzie kosztował 499 dolarów, Nie zmienia to faktu, że nie możecie go sobie kupić w normalny sposób, oficjalnie jest wysyłany tylko do USA i Kanady. To kolejny powód, dla którego Essential Phone rozczarował fanów Androida na całym świecie. I choć nowy kolor podoba mi się jak mało który, to nawet niespecjalnie żałuję, że nie mogę go kupić. Ale Essential Phone 2? Kto wie…
Źródło: Essential
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.