Wirtualna rzeczywistość jest czymś, co przyciągało wielu, ale nie każdy mógł pozwolić sobie na wydanie kilku tysięcy złotych na sam sprzęt. Kiedyś prawie każdy w domu chciał mieć chociaż jedne mobilne gogle. Okazało się, że jest to rozrywka tylko na chwilę. Obecnie VR przechodzi stan smutnej stagnacji. Dlaczego tak się stało?
Od zawsze uważam, że VR jest przede wszyskim technologią do zabawy. Ze względu na technologiczne ograniczenia, po krótkim boomie na tę technologię, przyszły chude lata. Owszem, VR sam w sobie jest świetny i to, co można z nim wyczyniać to jakaś magia, jednak co spowodowało, że ta technologia pozostała niszową?
Prawdziwa wirtualna rzeczywistość jest droga
Przede wszystkim ceny porządnego, profesjonalnego sprzętu są bardzo wysokie. A do tego trzeba jeszcze doliczyć cenę sprzętu, który musi być w stanie obsłużyć te gogle. Razem kosztują tyle, za ile można kupić dosyć stary, ale na pewno dobry samochód. Postęp sprzętowy jest widoczny w takich modelach jak chińskie Pimax 8K – ogromne 200-stopniowe pole widzenia i rozdzielczość 2*4K, cały zestaw w nie tak wysokiej cenie, jak na to, co oferują, bo są w cenie samych okularów HTC Vive Pro, bez kontrolerów i stacji bazowych. Jednak do nich potrzeba już tak mocarnego sprzętu, na jaki mało kto może sobie pozwolić, czyli dwie karty GTX 1080 Ti w trybie SLI. Obecny koszt takiego duo to od 7 do nawet 10 tysięcy słotych, a do tego trzeba doliczyć też resztę podzespołów komputera.
Poza tym jest jeszcze jeden poważny problem, z którym boryka się co najmniej połowa produkcji przeznaczonych na VR, nie zrozumcie mnie źle, grafika jest dobra i wszystko działa jak powinno, ale pomysł na gameplay to jakaś katastrofa, tak samo jak jego wykonanie. Większość z nich przywodzi na myśl nic innego jak gry sprzed lat, gdy stało się z pistoletem przed telewizorem i strzelało do wirtualnych kurczaków. Te gry bardzo są proste konstrukcyjnie, bez polotu i widocznego celu, tak bardzo odbiegają od standardu gier na komputerze, że robi się to ciężkie do zniesienia. Zupełnie jakbyśmy cofali się w rozwoju, a nie szli do przodu. Nie ma zbyt wielu tytułów, na które warto wydać swoje ciężko zarobione pieniądze.
Mobilny VR został już skreślony przez siłę wyższą
Tutaj pojawiają się smartfony, Google Cardboard i ogólnie VR dużo mniejszego kalibru, w dużo mniejszej cenie, niestety tutaj sprawa dobrego jakościowo contentu wygląda jeszcze gorzej. Mamy co prawda jeszcze Gear VR oraz Google Daydream, którym jest dużo bliżej do prawdziwego VR, jednak nadal jest to rozrywka niszowa. Ile spośród was ma w domu jakieś okulary VR na telefon i wciąż ich używa? Ja np. mam ich 4 sztuki i w zasadzie wcale ich nie używam. Co nie zmienia faktu, że śledzę, czy nie pojawia się nic nowego, co w końcu było warte uwagi. Google Cardboard jest w stanie obsłużyć w tym momencie większość telefonów, jednak co z tego, skoro to nie daje w zasadzie nic?
Pamiętacie może jeszcze konferencję, na której pokazywano Google Daydream? Ja pamiętam słowa prowadzącego, który zaznaczał, że obecnie nowy standard obsłużą tylko niektóre najwydajniejsze telefony, ale to będzie się zmieniać wraz z rozwojem sprzętu. Za rok będą to już średniaki i stopniowo wszyscy będą mogli cieszyć się świetnym jakościowo VR na swoich telefonach, w niskiej cenie. Co zostało z tych zapewnień? Zerknijmy w celu zweryfikowania na listę obecnie wspieranych smartfonów.
Jak widać, znajduje się na niej tylko 13 modeli, wszystkie należą do najwyższej półki z 3 ostatnich generacji sprzętu. Przez tak długi czas zebrało się jedynie 13 smartfonów, które mogą obsłużyć Daydream. Tak wyglądają „wszyscy” po ponad 2 latach od startu platformy? Google oraz inni producenci jednak mieli za nic nowy standard i to samo zrobili konsumenci, z resztą pozostawieni praktycznie bez innego wyboru.
Z drugiej strony jest jeszcze Samsung ze swoim Gear VR. Pierwszym modelem wspieranym był Galaxy Note 4 telefon z 2014 roku. Czym był wtedy Gear VR? Niczym innym jak Cardboardem z większą biblioteką dostępnych tytułów i ubranym w lepsze, ale i dużo droższe szaty. Dopiero niedawno do headsetów tego producenta zawitał pilocik do poruszania się po wirtualnym świecie i dopiero wtedy zaczął on konkurować z Google Daydream oraz dostarczać ten sam poziom doświadczenia. Nie wiem, czy zdajecie sobie z tego sprawę, ale to właśnie ten mały pilocik robi kolosalną różnicę, zmieniając całkowicie poziom interakcji.
Gear VR jest jednak jeszcze większym problemem od Google Daydream. Dlaczego? Dlatego, że po pierwsze wspiera tylko flagowe serie S oraz Note od Galaxy S6 wzwyż – jeszcze mniej niż Daydream, a na dodatek są to urządzenia tylko tego producenta. Kupujesz gogle do swojego nowego Samsunga. Potem chcesz wymienić telefon i stajesz przed wyborem. Wybierasz znowu flagowca tej samej firmy, a ten sprzedajesz, pamiętając, że te gogle też się zestarzeją lub męczysz się ze sprzedażą w zestawie, którego większość ludzi nie chce. Możesz też sprzedać telefon, a gogle zostawić w domu i kupić smartfona innej firmy. Wtedy jednak zostajesz ze śmieciem, który wala się po domu, a Ty jedne co możesz z nim zrobić to go wyrzucić, więc w sumie wyrzucasz do śmietnika prawie pół tysiąca złotych, które na nie wydałeś.
Gdzieś w oddali swoją niszę ma też Xiaomi ze swoim Mi VR, ale problem z nim jest dokładnie ten sam – brak kompatybilności. Tylko Daydream miał być standardem ponad podziałami. Jednak suma sumarum co teraz mamy, co nie napędzi nam dodatkowych kłopotów z mobilnego VR? A no mamy nadal tak samo, jak lata temu, tylko Google Cardboard i wszystkie jego interpretacje. Nic się przez te lata nie zmieniło. Nawet content nadal jest bardzo biedny, a wartych pobrania jest dosłownie z 10% wszystkiego co jest zaprojektowane na widok stereoskopowy. W taki właśnie sposób pozostawieni zostali sobie sami użytkownicy VR, którzy nie mają pieniędzy na headsety z prawdziwego zdarzenia.
Na rynku są dostępne także standalone’owe headsety, jednak to w jak szybkim tempie będą się starzeć takie urządzenia będziemy obserowować już za chwilę, gdyż Oculus Go ze Snapdragonem 821 w momencie premiery ma już 3 letni napęd, którego nie da się wymienić, a 3 lata w świecie mobilnych technologii to na prawdę kawał czasu. Z kolei Lenovo Mirage jest już w prawie tej samej cenie co komputerowy Oculus Rift, więc zaczyna się to trochę mijać z celem.
Nie wiem, jaka jest wasza opinia, ale ja bardzo chciałbym mieć dostęp w domowym zaciszu do dobrego jakościowo VR, bez wydawania na to małej fortuny. Jednocześnie nie musząc wiązać się z żadnym z producentów ani być zmuszanym do wyboru drogiego smartfona spośród raptem kilku wspieranych modeli. VR, o ile dostarczany jest na niego dobry jakościowo content, jest naprawdę świetną rozrywką. Może kiedyś przyjdą dla niego lepsze czasy.
Ceny w sklepach
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.