Do niedawna tylko flagowce były telefonami względnie bezproblemowymi, gdyż półka średnia była przeciętna, a najtańsze urządzenia trzeba było omijać szerokim łukiem. Na szczęście czasy się zmieniły i niedrogi smartfon jest teraz dobrym smartfonem. Oto kilka przykładów.
Na łamach gsmManiaKa często publikujemy zestawienia smartfonów, które warto kupić, a przy ich tworzeniu kierujemy się różnymi kategoriami i rzecz jasna wymaganiami naszych CzytelniKów. Sam jestem autorem kilku z nich – polecałem m.in. tanie telefony za kilka stówek, jak i te do 1000 złotych i do 1500 złotych. Gdy ostatnio dobierałem modele do jednego z nich, naszła mnie pewna myśl:
Nareszcie nie trzeba wydawać kroci, by kupić dobry smartfon!
Myśl ta bardzo mnie ucieszyła, gdyż szybko przypomniała mi wpis sprzed trzech lat, w którym narzekałem na niezbyt dobry stan smartfonowej klasy średniej, bardzo powoli człapiącej do przodu. Teraz wygląda to znacznie lepiej, gdyż producenci w końcu zaczęli na poważnie przenosić flagowe rozwiązania do tańszych smartfonów.
Szczególnie dobrze widać to po wzornictwie, a dokładniej ograniczaniu ramek wokół ekranu i zmian jego proporcji. Co prawda mam co do tego mieszanie uczucia, bowiem kolejne podobne do siebie modele i to na dodatek z notchem już mnie męczą, jednak doceniam zwiększanie wypełnienia frontu przez wyświetlacz. Oczywiście w tańszych smartfonach trudno liczyć na rekordowy współczynnik screen-to-body ratio, ale prędzej czy później i to się zmieni.
To jednak nie jest w moich rozważaniach najważniejsze. Zauważyłem bowiem, że to nie nowe, świetne średniaki są perełkami, a ex-flagowce sprzed roku czy dwóch, które od czasu rynkowego debiutu mocno staniały, a pod wieloma względami ciągle wyprzedzają nowsze modele z niższych półek.
Starsze flagowce są teraz lepsze niż kiedykolwiek wcześniej
Ostatnio dość często narzekamy na to, że rynek smartfonów stoi w miejscu. Jest w tym sporo racji, jednak trudno oceniać to zjawisko jednoznacznie negatywne, gdyż dzięki stosunkowo niewielkiej liczbie znaczących zmian, ex-flagowce są teraz znakomitym wyborem i to często za naprawdę dobre pieniądze.
Przykładów nie trzeba daleko szukać. Gdybym miał się ograniczyć tylko do generacji 2017, to wskazałbym przede wszystkim na trzy modele i ich największe zalety:
- LG G6: ekran 5,7 cala z wąskimi ramkami, Snapdragon 821, wodoszczelna obudowa, szerokokątny aparat – cena od 1199 złotych,
- Nokia 8 – metalowa obudowa, dobry ekran, pełne zaplecze komunikacyjne, Snapdragon 835 – cena od 1299 złotych,
- Sony Xperia XZ1 – Snapdragon 835, dobre wsparcie, lekkie oprogramowanie, odporność na pył i wodę – cena od 1099 złotych.
Zobaczcie – za trochę ponad 1000 złotych dostajemy świetnie wykonane, często wodoszczelne sprzęty z mocnymi jednostkami centralnymi, szybką pamięcią wewnętrzną UFS, wszystkimi potrzebnymi standardami łączności, całkiem niezłymi aparatami i różnymi smaczkami, charakterystycznymi dla danego modelu.
Trzy wymienione przeze mnie telefony to nie jedyne fajne sprzęty, które dostaniemy w dobrych cenach. Na myśl przychodzą mi jeszcze Xiaomi Mi Mix 2, Samsung Galaxy S7 czy HTC U11.
Jasne, nowsze smartfony mają mocniejsze procesory, często więcej pamięci czy jeszcze lepsze aparaty, często w większej ilości. Pytanie tylko, czy warto do nich dopłacać kolejne setki złotych? Odpowiedź pozostawiam Wam, bo to nie ona jest najważniejsza w przypadku tego wpisu.
Nie zapominajmy o tanich flagowcach, prawie flagowcach/superśredniakach
Starsze flagowce to oczywiście nie jedyny sposób na to, by wejść w posiadanie dobrego smartfona za rozsądne pieniądze. Do wyboru mamy przecież tańsze flagowce, pokroju OnePlus 6 czy Xiaomi Mi 8, które w Polsce są co prawda wycenione na ok. 2000 złotych, jednak w chińskich sklepach pokroju GearBest da się je często kupić za ok. 1500 złotych.
Te dwa modele pokazują, jak wiele można dostać za stosunkowo niewiele. Najmocniejsze w chwili premiery układy, duża ilość pamięci operacyjnej i wewnętrznej, ekrany AMOLED, bardzo dobre w swojej klasie aparaty czy świetna jakość wykonania to ich największe atuty, a to wszystko za połowę ceny najdroższych flagowców.
Nową jakość wnoszą też smartfony, które można określić jako prawie flagowce, choć ja preferuję określenie superśredniaki. Oczywiście mam tu na myśli modele Xiaomi POCOPHONE F1 oraz Honor Play, które porównywaliśmy na łamach gsmManiaKa, które dla wielu maniaKów są „zabójcami flagowców”, jak niegdyś OnePlus One.
Obecnie POCO F1 dostaniemy za jakieś 1400-1500 złotych, zaś zakup Honora Play wiąże się z wydatkiem 1299 złotych. Tymczasem w obu urządzeniach znajdziemy najmocniejsze procesory, po jakie mógł (lub chciał) sięgnąć dany producent.
W telefonach tej klasy to rzadko spotykane zjawisko, bowiem w znakomitej większości przypadków dostajemy co prawda mocne, ale jednak wyraźnie słabsze układy, bowiem są one domyślnie skrojone pod tańsze smartfony. Reszta specyfikacji Honora i POCO jest już bardziej średniopółkowa i odpowiada temu, co oferuje bezpośrednia konkurencja, więc flagowa jednostka centralna mocno je wyróżnia
Co ważne, „zwykłe” średniaki za podobne pieniądze też dają radę. W tym miejscu warto wymienić choćby Honora 8X, Xiaomi Mi A2 czy Samsunga Galaxy A8. Każdy z nich ma swoje mocne zalety, które przekonują do zakupu – zjawiskowy wygląd, czysty system czy ekran Super AMOLED.
Nawet za kilka stówek dostaniemy coś dobrego
Kto szuka jeszcze tańszego smartfona, powiedzmy za mniej niż 1000 złotych, również może zerknąć na starsze, ex-topowe urządzenia. W różnego rodzaju promocjach da się kupić Motorolę Moto Z za niecałe 900 złotych; za podobne pieniądze dostaniemy też HTC U Ultra. Tutaj jednak można już się poważnie zastanawiać, czy nowszy produkt nie będzie czasem lepszym wyborem.
Jedną ze zdecydowanie najlepszych opcji Xiaomi Redmi Note 5, który za trochę ponad 800 złotych zapewnia wszystko to, czego potrzeba przeciętnemu klientowi – sprawne działanie, niezły aparat na co dzień czy pojemny akumulator. Jeśli ktoś potrzebuje NFC i może dla niego poświęcić odrobinę wydajności, ten za niecałego tysiaka dostanie Huawei P Smart 2019 albo Motorolę One.
Niemal każdy wybór jest teraz dobrym wyborem
Obecny kształt rynku mobilnego doprowadził do tego, że możemy wybrzydzać i wskazywać lepsze naszym zdaniem alternatywy. Jeszcze kilka lat temu, szukając telefonu za ok. 1000-1200 złotych, byliśmy skazani na wybór mniejszego zła. Teraz śmiało możemy powiedzieć „ten model jest dobry, ale znam lepszy, który bardziej wpisuje się w moje oczekiwania”.
I to jest właśnie najlepsze. Teraz w zasadzie trudno trafić źle. Wystarczy tylko wiedzieć, czego się chce, a także ustalić odpowiedni budżet i w 9 przypadkach na 10 znajdziemy smartfon, który spełni nasze oczekiwania i dobrze posłuży nam przez standardowe dwa lata przeciętnego użytkowania, nie kosztując przy tym 4 tysięcy złotych.
POLECAMY: te smartfony warto kupić!
Jaki telefon kupić w 2024 roku? Polecam modele najbardziej opłacalne w Polsce
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.