Nie jest żadną tajemnicą, że Xiaomi i Huawei to dwie „pędzące gazele” rynku smartfonów. 2019 rok ma potwierdzić wielkie ambicje obydwu producentów, bo plany są naprawdę ogromne.
Jeszcze kilka lat temu o Xiaomi nie słyszał praktycznie nikt – była to tylko lokalna ciekawostka, która bardzo mozolnie pracowała na swój sukces w Chinach, nawet nie myśląc o ekspansji do Europy czy Indii. Huawei natomiast wszystkim kojarzyło się z modemami internetowymi, które pozwalały nam na dostęp do sieci 3G.
Dziś ta sytuacja uległa zasadniczej zmianie – obydwa te koncerny plasują się w pierwszej piątce największych producentów urządzeń mobilnych na świecie, a na dźwięk tych dwóch nazw w biurach Samsunga panuje prawdziwy popłoch i panika.
20% smartfonów więcej w 2019 roku? Do zrobienia
Chińczycy w błyskawicznych tempie zdobywają bowiem coraz większe wpływy – w trzecim kwartale tego roku osiągnięcia Huawei odpowiadały 14% całości sprzedaży smartfonów, wyprzedzając jednocześnie Apple, z kolei Xiaomi mogło pochwalić się udziałami na poziomie 9%.
W przyszłym roku te wyniki mają być jeszcze lepsze – zarówno jedna, jak i druga firma zamierza bowiem zwiększyć ilość sprzętów wypuszczonych na rynek nawet o 20% w stosunku do rezultatów z 2018 roku.
To z kolei będzie oznaczać, że do klientów końcowych trafi aż 200 milionów smartfonów Huawei. Xiaomi natomiast estymuje, że nabywców znajdzie 160 milionów sztuk urządzeń z logo tego producenta. To z pewnością wynik jak najbardziej „do zrobienia”, patrząc na dynamikę wzrostu sprzedaży i zmiany, jakie dokonują się na tym rynku od kilku lat.
Taki stan rzeczy raczej nie odbije się zanadto na wynikach Apple – co prawda koncern z Cupertino stracił swoją pozycję wicelidera na rzecz Huawei, ale smartfony Apple mają swoją wierną klientelę, która na pewno nie opuści gremialnie tego „luksusowego” okrętu.
Samsung ma nad czym myśleć
Dużo bardziej zwiększoną aktywność Chińczyków może odczuć Samsung, którego wpływy na rynku smartfonów maleją z kwartału na kwartał i choć trudno oczekiwać, by w najbliższych miesiącach ktokolwiek był w stanie zrzucić Koreańczyków z tronu, to z pewnością taka sytuacja mocno odbije się na słupkach sprzedażowych tego niekwestionowanego (jak na razie) potentata.
W dłuższej perspektywie czasu, chińska siła może bowiem okazać się nie do zatrzymania.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.