- « Poprzedni
- 1/3
- Następny »
Jesteśmy już po dwóch wielkich imprezach (CES i MWC), na których prezentowano urządzenia mobilne i mniej więcej wiemy, czego należy się spodziewać w tym roku w zakresie sprzętu. Zagadką pozostaje natomiast rynek platform mobilnych. Część analityków i specjalistów przekonuje, iż sprawa jest prosta i raczej nie należy się spodziewać poważniejszych zmian, ale inni mówią o nowych siłach w tej branży. Co zatem może się wydarzyć?
Scenariusz wymieniany często jako najbardziej prawdopodobny zakłada dalsze przejmowanie rynku przez Androida oraz iOS, pogłębiający się spadek znaczenia Symbiana, wyrugowanie z sektora Windows Mobile oraz walkę pozostałych platform o udziały w granicach błędu statystycznego. Możliwe jednak, że sprawy potoczą się zupełnie inaczej. O ile nie należy zakładać, że produkty marki Apple przestaną się nagle cieszyć zaufaniem klientów, o tyle pozycja Androida może być zagrożona. Powód? Jest ich przynajmniej kilka, lecz może się okazać, że na buńczucznych zapowiedziach i wizjach roztaczanych przed inwestorami oraz potencjalnymi kontrahentami sprawa się zakończy.
Najgroźniejszy rywal Androida
Najpoważniejszym rywalem zielonego robota będzie oczywiście Windows Phone. W Barcelonie pokazano kilka gadżetów współpracujących z platformą mobilną korporacji Microsoft. Niedługo nastąpi też aktualizacja tego OS. Wiceprezes Microsft – Joe Belfiore poinformował niedawno, że nowa wersja – Tango – nie zmieni oznaczenia: nadal będzie to Windows Phone 7.5. Korporacja z Redmond przekonuje, iż wdrażanie nowego oprogramowania ma przebiegać płynnie. W związku z aktualizacją rozpoczęła się dyskusja na temat przyszłości tej platformy. Redaktorzy eWeek zauważyli, iż Microsoft postanowił zmienić strategię w zakresie rozwoju projektu WP. Teraz firma zamierza powalczyć o rynek droższych smartfonów, a także segment budżetowy. A to grozi fragmentacją OS.
Początkowo Windows Phone miał być zorientowany na mobilne urządzenia z wyższej półki cenowej. Jednak w ciągu roku od dnia premiery nowego oprogramowania nie odniosło ono sukcesu na rynku, ponieważ gadżety z tym systemem nie wytrzymywały konkurencji z modelami Apple oraz smartfonami z zielonym robotem na pokładzie. Firma postanowiła zatem poszukać szczęścia w klasie średniej, dzięki czemu na rynku pojawiły się modele Nokia Lumia 710 oraz Samsung Focus Flash. Podczas targów w Barcelonie potwierdzono, iż Microsoft nie zamierza też odpuszczać smartfonów budżetowych. Nokia zaprezentowała w stolicy Katalonii model Lumia 610 odznaczający się relatywnie niską ceną oraz zdecydowanie słabszymi parametrami. A na tym ponoć nie koniec – Niklas Savander (jeden wiceprezesów Nokii) wspominał niedawno o smartfonach z WP w cenie poniżej 100 euro.
Decyzja Microsoftu, by szukać klientów w różnych segmentach cenowych nie powinna nas dziwić – firma zdaje sobie sprawę z tego, iż szanse na odniesienie sukcesu kurczą się praktycznie z każdym tygodniem, a jednocześnie poważnie rosną koszty tego projektu. Poszukuje się zatem rozwiązania, które pozwoli platformie w końcu dynamicznie zwiększać jej rynkowe udziały. Taktyka jest prosta: jeśli nie udało się w klasie premium, to poszukajmy miejsca w średnim przedziale cenowym. Gdy i to nie wypali, to rzućmy okiem na tańsze modele. W końcu coś powinno zaiskrzyć i dalej będzie już łatwiej. Taka koncepcja ma jednak poważne wady i może zaszkodzić korporacji. Początkowo Microsoft bardzo konkretnie określał wymagania sprzętowe dla urządzeń współpracujących z WP i precyzował, że system tworzony jest z myślą o słuchawkach high-endowych. Teraz czekamy na wersję Tango, która pojawi się za kilka tygodni i będzie zorientowana na smartfony budżetowe – ponoć system wymaga jedynie 256 MB pamięci operacyjnej. I tu następuje pewien zgrzyt – co z WP 8?
- « Poprzedni
- 1/3
- Następny »
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.