Od kilku dni intensywnie użytkuję niskobudżetowy smartfon Sony Xperia L3, który na polskim rynku kosztuje 899 złotych. Mam już pewne spostrzeżenia na jego temat – warto się zatem nimi z Wami podzielić.
Sony Xperia L3 jest nietypowym smartfonem z niskiego segmentu aspirującym do średniej półki cenowej pod względem ceny, aczkolwiek ma kilka naprawdę interesujących rozwiązań, których na próżno doszukiwać się u konkurencji. Czy po kilku dniach spędzonych z tym smartfonem, mogę go Wam polecić? O tym przekonacie się po przeczytaniu tego krótkiego materiału.
Sony Xperia L3 prezentuje się bardzo dobrze. Zdecydowanie lepiej, niż najnowsze średniaki z rodziny Xperia 10, a jest przecież modelem o wiele tańszym.
Smartfon Sony Xperia L3, w przeciwieństwie do zaprezentowanych w tym samym czasie modeli Xperia 10, Xperia 10 Plus i Xperia 1 wyposażony został w wyświetlacz o proporcjach 18:9 i otrzymał bardziej tradycyjny wygląd frontowego panelu. Oznacza to, że ramki nad i pod ekranem są wyraźnie większe. Mnie to jednak absolutnie nie przeszkadza, gdyż telefon prezentuje się kapitalnie. Głośnik do rozmów został fenomenalnie wpuszczony w obudowę, a wnęka, tak samo jak cały front jest pokryta szkłem Corning Gorilla Glass 5.
Na świetny wygląd ma także wpływ zagięcie szkła na bokach, które nachodzi na metalowy korpus, który został wyprofilowany, aby poprawić chwyt. Jest w tym samym kolorze, co tylna ściana – w moim przypadku złotym. Ten odcień złotego przywołuje mi w pamięci Galaxy A8 (2018). Tylna ściana jest wykonana z tworzywa sztucznego, aczkolwiek lepszej jakości, niż to zastosowane w Xperii 10 Plus, którą dla Was ostatnio testowałem. Ponadto jest błyszcząca.
Ogromny plus dla Japończyków za niemal niewystający moduł podwójnego aparatu na tylnym panelu. W zasadzie wystaje tylko delikatnie ramka okalająca, gdyż szkiełko jest na równi z resztą obudowy. Nie mam także żadnych zastrzeżeń do rozmieszczenia elementów na korpusie. Głośnik multimedialny jest na dolnej ramce w prawym rogu, a obok niego USB typu C i mikrofon. Na górnej ramce jest mini-jack 3,5 mm i mikrofon wtórny, a na lewej zaślepka, po otwarciu której jest szufladka na dwie karty nanoSIMi i microSD.
Co bardzo istotne, rozmieszczenie elementów na prawym boku jest wręcz idealne. Czujnik biometryczny jest w odpowiednim miejscu (kciuk prawej dłoni lub wskazujący lewej sam się na niego kładzie). Tuż nad nim jest włącznik, a pod belką regulacji głośności. Z uwagi na ogólne gabaryty, nie zachodzi potrzeba przesuwania smartfona w dłoni.
Sony na swojej stronie napisało, że Xperia L3 doskonale leży w dłoni i ja to potwierdzam. Kształt i rozmiar sprawiają, że z telefonu korzysta się bardzo wygodnie. To po prostu kompaktowy smartfon (choć nie najmniejszy), wśród tych wszystkich propozycji debiutujących na rynku z ekranami o przekątnej co najmniej sześciu cali.
Akumulator wystarcza na co najmniej jeden dzień, a wyświetlacz jest odpowiedni do wszystkiego
Od kiedy pamiętam, akumulatory w smartfonach Sony nigdy nie miały ponadprzeciętnej pojemności. Choć w przypadku Xperii L3 jest nieco inaczej, gdyż producent postawił na ogniwo 3300 mAh, co w smartfonie z ekranem o przekątnej nieprzekraczającej sześciu cali jest wynikiem przyzwoitym. Zważywszy na fakt, że Xperia 10 Plus z ekranem 6.5” otrzymała akumulator 3000 mAh, a flagowa Xperia z 2018 roku, czyli XZ3 ma baterię o takiej samej pojemności, jak tytułowy model.
W ciągu pierwszych 72 godzin spędzonych ze smartfonem z ładowarki korzystałem dwukrotnie, a zatem energii wystarczało mi średnio na 1.5 dnia. Nie katowałem jednak akumulatora, a bardziej wykonywałem standardowe czynności z nieco większym naciskiem na słuchanie muzyki poprzez BT i z cały czas aktywnym połączeniem LTE. W zasadzie transmisję danych wyłączałem tylko w bardzo późnych godzinach wieczornych (około 1:00), aby włączyć ją ponownie chwilę po szóstej.
Zarządzaniem energią jest zatem bardzo dobre, a do tego jeszcze nie miałem okazji wykorzystać dedykowanych trybów wydłużających czas pracy na pojedynczym cyklu ładowania.
Pomimo tego, że jestem zwolennikiem dużych ekranów (nie mam żadnych kompleksów), jakoś specjalnie nie odczuwam dyskomfortu korzystając z Xperii L3. Smartfon ma ekran IPS o przekątnej 5.7, proporcjach 18:9 i rozdzielczości HD+, a dokładniej 1440 x 720 pikseli. Przy takich parametrach daje nam nieco ponad 282 piksele na cal – wyświetlane treści są zatem przyzwoicie ostre, a pojedyncze piksele nie są widoczne, o ile nie patrzymy na smartfon z bardzo, ale to bardzo bliskiej odległości.
Jasność maksymalna jest na dobrym poziomie. Nie miałem w ostatnich dniach problemu z widocznością, a warunki pogodowe były naprawdę różne. Nieco za wysoka jest jasność minimalna. Wiedzieć powinniście także, że dostrzegłem gradację kolorów, gdy patrzyłem na ekran pod różnymi kątami. Do tego wszystkiego oprogramowanie zostało okrojone z dodatków poprawiających jakość wyświetlanego obrazu. Ogromna szkoda, gdyż do dyspozycji mamy jedynie tryb odwróconych kolorów i ręczne ustawienie balans bieli.
A na koniec kilka słów na temat kultury pracy i możliwości fotograficznych.
Sony Xperia L3 ma sensowne podzespoły – MediaTek helio P22 w połączeniu z 3GB pamięci RAM. To zestaw, który radzi sobie dobrze.
MediaTek helio P22 jest układem SoC złożonym z ośmiordzeniowego procesora ARM Cortex-A53, który charakteryzuje się maksymalną częstotliwością taktowania na poziomie 2.0 GHz. Za grafikę odpowiedzialny jest natomiast chip graficzny PowerVR GE8320 o maksymalnej częstotliwości taktowania dochodzącej do 650 MHz. Producent postawił na 12-nanometrowy proces litograficzny FinFET firmy TSMC.
Kilka miesięcy temu korzystałem z LG Q7, a zatem średniaka od LG, który mocno rozczarował mnie kulturą pracy. Przypomnę, że smartfon w cenie regularnej kosztował początkowo 1499 złotych i ma na pokładzie helio P10 z 3GB pamięci RAM. A Xperia L3 jest tańsza o 600 zł i do tego sporo żwawsza. Do płynności działania nie można mieć większych zastrzeżeń, gdyż wszystkie operacje wykonywane są w odpowiednim tempie. Sony naprawdę stanęło na wysokości zadania optymalizując Androida Oreo ze swoim interfejsem pod te podzespoły.
Zgodnie z obowiązującymi trendami Sony zdecydowało się zastosować podwójny obiektyw aparatu na tylnym panelu. Ulokowano tam sensor 13MP charakteryzujący się jasnością obiektywu o wartości f/2.2 z rozmiarem pojedynczego piksela 1,12 μm. Do tego dochodzi sensor dodatkowy 2MP (obiektyw o przysłonie f/2,4, piksele 1,75 μm). Można by rzec, że wartości typowe dla Sony.
Po pierwszych wykonanych zdjęciach nasuwa się wniosek, że aparat radzi sobie dobrze. Zdjęcia w korzystnych warunkach oświetleniowych cechują się odpowiednią szczegółowością i prawidłowym odwzorowaniem kolorów. Ilość szumów na fotografiach jest znikoma, a zakres tonalny jest przyzwoity. U Sony nie powinno to jednak być zaskoczeniem, choć smartfon ten wypada gorzej, aniżeli Galaxy A6 od Samsunga.
–> Zobacz zdjęcia w pełnej rozdzielczości
I to by było na tyle, jeśli chodzi o pierwsze kilka dni spędzonych ze smartfonem Sony Xperia L3. Ja dalej zabieram się za użytkowanie, a Was zachęcam do zadawania pytań w komentarzach. Recenzja już niebawem.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.